Dziś natchnęło mnie do pokazania moich kilku naszyjników. Jak już wspomniałam we wcześniejszym poście jestem miłośniczką tego typu biżuterii. Uważam, że naszyjnik jest dopełnieniem całej stylizacji. Nie każdy musi się z tym zgadzać :) Mam otwarty umysł.
Wspomniałam tez wcześniej, że wszystkie rzeczy na moim blogu nie będą drogie. I dotrzymam obietnicy. Naszyjnik powyżej zakupiłam w zeszłym roku. Zapłaciłam za niego 19,99 zł. Nie powiem gdzie. Nie będę robiła tutaj kryptoreklamy. Chodzi tutaj raczej o samą przyjemność buszowania po wszystkich sklepach w poszukiwaniu okazji i oryginalnego stylu. Myślę, że sami poczujecie w pewnym momencie mając rzecz w rękach, że to jest właśnie dla was. Jeśli próbujecie do swojej stylizacji dopasować jakąkolwiek biżuterię i ślęczycie już drugą godzinę przed lustrem to nic na siłę. Wtedy wybierzcie coś najbardziej prostego i co bardzo często wykorzystujecie na co dzień. Wtedy problem sam się rozwiąże :)
Tutaj trochę zaszalałam :) Nie chodzi tu o cenę (19,99 zł) tylko o to, że jest dość masywny. Słyszałam, że przy drobnych sylwetkach (jak moja) nie powinno się nosić dużej biżuterii. Szczerze mówiąc nie obchodzi mnie to. Noszę to bo lubię :)
Ten naszyjnik jest dość ozdobny. Jest w kolorze złota z elementami szarości i czerni. Jeśli dobrze sobie przypominam miałam go na sobie tylko raz. Założyłam go wtedy do białej wiskozowej koszuli z czarnym kołnierzykiem. Wyglądało to naprawdę całkiem ciekawie.
Jeden z moich ulubionych i najczęściej zakładanych. Najlepiej pasuje do koszul (czyli musi być z kołnierzykiem). Jest wtedy tak neutralny, że nie wygląda jakbyś założyła biżuterię. Taki art-deco :)
Dwa ostatnie naszyjniki też kosztowały mnie nie więcej niż 20 zł :)
To na razie tyle z mojej strony. Myślę, że ciąg dalszy nastąpi...




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz